Pierwsze 6 miesięcy za nami

Dziś mija dokładnie pół roku, od kiedy w naszym życiu pojawił się Alek. Te 6 miesięcy zmian, skłoniło mnie do refleksji na temat tego, jak wyobrażałam sobie naszą codzienność z noworodkiem, potem z niemowlakiem i jakich korekt dokonało życie. Poniżej kilka moich wspomnień i wniosków z początków macierzyństwa.

SONY DSC

SONY DSC

Życie w słodkiej nieświadomości. Czas oczekiwania. Wyobrażenia na temat bycia mamą.

Oczekując na moje dziecię, oczywiście, że miałam pewne wyobrażenia, na temat tego jak będzie wyglądała nasza wspólna codzienność. Ale zamiast rozpływać się w marzeniach, gdzie jak na obrazkach promujących macierzyństwo, tulę do siebie rozkosznego, różowego niemowlaka, raczej podchodziłam do tematu z zimnym dystansem. Bałam się tego, o czym czytałam na przeróżnych forach, czyli wywrócenia życia do góry nogami, totalnej dezorganizacji i chaosu. Uparcie trzymałam się myśli, że każdy ma swoje priorytety, plan dnia, którego się trzyma, dziecko jedynie dołącza do istniejącego świata i staje się jego elementem. Dlatego od samego początku czytałam książki o tzw. skutecznym wychowaniu. Twardo stąpając po ziemi (a w zasadzie bujając w obłokach), przez myśl mi nie przechodziło, że mogę być uwiązana w domu. Karmienie piersią- owszem, ale jak tylko zajdzie potrzeba, odciągnę pokarm w butelkę a dziecko sprzedam opiekunce. Przecież matce też się coś od życia należy, nie można każdej chwili spędzać z dzieckiem!

SONY DSC

Rzeczywistość. Nasza codzienność. Moja zmiana priorytetów.

W zasadzie część rzeczy z planu A. jest realizowana do dnia dzisiejszego. Wybitnie dużego chaosu, w naszym domu nie było i mam nadzieję, że nie będzie. Pomijając pierwsze 2 tygodnie, po porodzie, kiedy oboje z mężem, bardziej przypominaliśmy zombie, niż ludzi z krwi i kości. Bez owijania w bawełnę, nasze wspólne początki, były trudne. Pierwszych 2 miesięcy prawie w ogóle nie pamiętam, dzień zlewał się z nocą i tak w kółko. Były chwile, kiedy myślałam, że jeśli przebrnę przez te wszystkie płacze, kolki, nawały pokarmu, nocne wstawania itd. sama sobie dam złoty medal za wytrwałość maratończyka i psychikę twardą jak u żołnierza walczącego na froncie. Jednak po jednych rodzicielskich wyzwaniach, przychodzą kolejne i tak od nowa. Rodzicielstwo w praktyce, zdecydowanie przerosło moje najśmielsze wyobrażenia na jego temat. Podejrzewam, że ok 70% sytuacji, pojawiających się niczym grzyby po deszczu, w ogóle nie było brane pod uwagę.

Życie dorosłej osoby można zaplanować co do minuty, zachowanie niemowlaka jest zupełnie nieprzewidywalne. Na pewno znasz to uczucie, kiedy w pośpiechu szykujesz się na umówione spotkanie, myślisz że wszystko jest pod kontrolą bo jesteś prawie gotowa do wyjścia – niemowlak najprawdopodobniej zwymiotuje na Twoją świeżo wypraną i wyprasowaną bluzkę. Ewentualnie zrobi kupę tak obfitą, że żadna część z jego garderoby nie ostanie się czysta. Dla „dzieciatych” kwadrans akademicki na tzw. poślizg, powinien być wpisany jako ich niezbywalne i oczywiste prawo 😉

 Chcesz się wyspać? Nie wiadomo dlaczego, dziecię ma inny pomysł na tę noc. Będzie koncertowało do upadłego. Ciekawe kto „wypadnie z gry” pierwszy, Ty czy ono?

Wyjścia z domu bez dziecka? No pewnie, zdarzają się takie chwile (choćby trening na siłowni), jednak jest to jedynie czas pomiędzy karmieniami. A nie jak zakładałam kiedyś, wyjście na kilka godzin i zapomnienie o całym pieluszkowo – zabawkowym rozgardiaszu.  Pozostawienie Alka komukolwiek  obcemu pod opieką na dłużej niż 2h, nie wchodzi w ogóle w grę. I nie chodzi tu o brak zaufania do instytucji niani, ja po prostu za nim cholernie tęsknię! Ostatnio zaczęłam zastanawiać się, kto kogo potrzebuje w tej relacji bardziej, on mnie, czy ja jego?

Dopiero teraz dostrzegam, jak mało kiedyś widziałam i jak dużą egoistką byłam za starych, bezdzietnych czasów. Na całe szczęście (moje i reszty otaczającego mnie świata), mój syn wyleczył mnie (w jakimś stopniu 😉 z tej strasznej choroby.

Dziś wiem, że ten mały gość, ściągający z uporem maniaka swoje skarpetki i delektujący się własnymi stopami, to najlepsze co mogło się w naszym życiu zdarzyć. Pomimo, że codzienność nie jest łatwa, często pojawiają się schody, w postaci nieoczekiwanych skoków rozwojowych, ząbkowania, złego humoru, kupy zalewającej całe umundurowanie, to i tak cieszę się, że mogę poświęcić swój czas i obserwować jak wielkim cudem jest dziecko.

Przyszłość zapowiada się równie ciekawie, bo właśnie wchodzimy w etap rozszerzania diety. Syn dostarcza nam wielu atrakcji w odwecie za nowe smaki, które mu codziennie aplikuję. Tymi najciekawszymi spostrzeżeniami, obiecuję się z Wami podzielić.

A jak Wy wspominacie pierwsze pół roku z Waszymi dzieciakami?

SONY DSC

8 komentarzy

    • Ja też się bałam … w zasadzie wszystkiego co tylko jest związane z dzieckiem. Obowiązków, braku czasu dla siebie, tego, że nasze pięknie poukładane życie runie. Teraz jest inaczej, cieszę się z innych rzeczy i nie wyobrażam sobie świata bez Synka 🙂
      Macierzyństwo zdecydowanie odmienia kobiety.

      Polubienie

  1. z dziećmi tak jest – opanujesz pewne umiejętności, a tu się nagle okazuje, że mniej śpi, trzeba rozszerzać dietę, sadzać na nocnik, rosną zęby, zaczyna raczkować, potem chodzić, potem mówić, pokazywać – a mama musi za wszystkim nadążyć i ledwo przyzwyczai się do jednego a tu kolejna zmiana. Ale to jest najpiękniejsze w byciu mamą – obserwować te zmiany i towarzyszyć dziecku w przeżywaniu codzienności
    http://www.puffa.pl

    Polubienie

  2. Twoje słowa…wyjęłaś mi to wszystko z ust.Mam troje dzieci,ale w takich odstępach(2,11 i 16 lat),że przy każdym z nich uczyłam się wszystkiego od nowa,i na dodatek każde z nich inaczej się”chowało”.A teraz dopiero zaczyna się”sielanka”bo każde ma swoje zdanie,każde chce do mamy itd.itp.Z tego wszystkiego chyba jednak to pierwsze pół roku było najbardziej bezproblemowe 😉

    Polubienie

    • Czasemtakjest,
      Niektórzy mówią, że małe dzieci nie dają spać a duże… żyć 😉 Pewnie coś w tym jest. Ja mogę sobie tylko wyobrażać, że kolki i niemowlęce humorki to jest nic przy buntach nastolatka, przejściach jakie są w gimnazjum itd.

      Polubienie

  3. Wszystko co piszesz jest prawdą najprawdziwszą i przyznam ,że czytałam to z wielkim rozczuleniem, to tak jakbym widziała samą siebie! Ktoś mi powiedział, że to jest miłość od pierwszego wejrzenia i tak właśnie jest! Choć czasem mam dość,brak mi sił,uśmiech mojego Szkraba wynagradza mi to po stokroć i nigdy z nikim bym się na nic innego nie zamieniła!

    Polubienie

jeżeli spodobał Ci się artykuł polub, udostępnij lub napisz komentarz